Od 2013 roku w Wielkiej Brytanii trwa kampania oraz działania mające na celu przekonywanie lokalnych władz do zamiany wypielęgnowanych, równo przystrzyżonych trawników znajdujących się pobliżu szlaków komunikacyjnych w piękne kwietne łąki.
Organizacja Plantlife pomaga gminom nie tylko oszczędzać pieniądze ale także zwiększać ich doświadczenie i kompetencje w zakresie ochrony środowiska. Dlatego od ponad 7 lat łąki w przy brytyjskich drogach rosną jak… grzyby po deszczu. Oznacza to odwrócenie trendu, w ramach którego przez prawie 100 lat Wielka Brytania straciła ponad 97% swoich dzikich łąk.
Motto Plantlife jest proste: „trzeba kosić mniej trawy oraz kosić ją później”. Niech kwiaty kwitną i przyciągają zapylacze, a te niech czynią swoje cuda. Niech nasiona dojrzewają i spadają na ziemię. A cykl niech się powtarza, nie jest bowiem tajemnicą, że łąki wieloletnie przynoszą dużo więcej korzyści. Wiele gmin, takich jak Rotherham Borough Council czy też Nottinghamshire County Council, temu pomysłowi przyklasnęło i rzuciło się w wir siania łąk.
Jesteśmy zaangażowani w poprawę stanu bioróżnorodności w pobliżu angielskich autostrad oraz dróg głównych oraz zarządzanie około 30 000 hektarami terenów zielonych w całym kraju podnosząc jednocześnie bezpieczeństwo na drogach.
Plan zawiera zagospodarowanie poboczy dróg w celu zapewnienia obszarów siedlisk dzikich zwierząt, względnie wolnych od dostępu ludzi. Do 2024 roku Highways England planuje zainwestować w program ponad 30 milionów funtów. Wdrażając plan instytucja chce zwiększyć bezpieczeństwo oraz zmniejszyć ślad węglowy poprzez zredukowanie wizyt konserwacyjnych, zmniejszyć długoterminowe koszty utrzymania poprzez ograniczenie wzrostu roślinności oraz zredukować koszty eliminując potrzebę importu i transportu wierzchniej warstwy gleby (polne kwiaty rosną na glebach o niskiej zawartości składników odżywczych).
– mówi Franziska Schrodt, ekspertka od ekosystemów na University of Nottingham. Bo utrzymywanie łąk kwietnych w miastach ma szereg niebagatelnych zalet, od zwiększania bioróżnorodności i populacji zapylaczy, przez regulacje zanieczyszczeń (np. pochłanianie pyłów) aż po utrzymanie struktury gleby i jej zdrowia. Ale to nie wszystko. Ich zdolności do utrzymywania równowagi wodnej też powinny zostać docenione, zwłaszcza w takim kraju jak Polska, który z roku na rok coraz bardziej odczuwa deficyt wody pitnej i ma najmniejsze zasoby wody w UE. Taką też zresztą strategię przyjęły władze holenderskiego Utrechtu w radzeniu sobie z wiosennymi i letnimi podtopieniami. Kwietne oazy położone pośród betonowych osiedli mają zdolność przyjmowania większej ilości wody opadowej pochodzącej z gwałtownych burz niż zwykłe trawniki, odciążają także instalacje burzowe.
Nie bez znaczenia są też ich walory estetyczne. W wielu miastach mogą wnieść do betonowych pustyń ożywczy powiew w postaci prawdziwej ferii zapachów, kolorów a także dźwięków dając mieszkańcom wspaniałe miejsca do rekreacji.
Mieszkańcy i odwiedzający Rotherham swoją wdzięczność za stworzenie oaz kwietnych wyrazili w postaci paru setek emaili z podziękowaniami skierowanych do władz miasta. Pokazuje to nie tylko, że mieszkańcom bliska jest idea zwiększania bioróżnorodności w miastach, ale także jak bardzo brakuje im w miastach zieleni, kontaktu z naturą.
Biorąc pod uwagę wszystkie zalety łąk kwietnych, a także ogromne miejskie tereny, które pozostają niezagospodarowane, cieszy rosnące (powoli) w Polsce zainteresowanie tematem łąk kwietnych, zwłaszcza wśród mieszkańców miast. A wzorców, takich jak doświadczenia brytyjskie czy holenderskie nie brakuje. Nic, tylko korzystać.