Strona główna » Blog » Warsztaty z koszenia kosą w Parku Szczęśliwickim
Warsztaty z koszenia kosą w Parku Szczęśliwickim
Nadmierne wykorzystywanie kosiarek i kos spalinowych w przestrzeni miasta budzi opór coraz większej liczby mieszkańców. Dowiedz się, jak kosić bez spalin i hałasu.
Ogrodowe sprzęty spalinowe, oprócz generowania hałasu, wydzielają do atmosfery duże ilości spalin szkodliwych dla środowiska i operatorów tych urządzeń. Dlatego coraz częściej szukamy rozwiązań, które pomogą wyeliminować zbędne źródła zanieczyszczeń. Tak zrodził się pomysł na zaproponowanie mieszkańcom ekologicznej alternatywy.
Wydawałoby się, że tradycyjna kosa to narzędzie, które odeszło już do lamusa, a ludzi koszących łąki można oglądać już tylko na pokazach sianokosów w skansenach. Nic bardziej mylnego. Przekonaliśmy się o tym podczas warsztatów „Koszenie bez spalin i hałasu” realizowanych w ramach Budżetu Partycypacyjnego Dzielnicy Ochota.
Warsztaty odbyły się 14 września w Parku Szczęśliwickim.
Wzięło w nich udział 14 osób, które pod okiem znanego adepta tej niemal zapomnianej sztuki — Jacka Jarzmańskiego — uczyły się obsługiwać i posługiwać się polską kosą tradycyjną. Każdy z uczestników otrzymał podstawowe elementy do samodzielnego złożenia swojego sprzętu — kosę, kosisko, pierścień i klin, a następnie babkę i młotek (to do ostrzenia kosy). Po wstępie dotyczącym zasad bezpieczeństwa, rysu historycznego i ogromu zalet płynących z korzystania z kosy przyszła pora na praktykę.
Przyszli kosiarze mogli sami zmontować swoje kosy, aby nauczyć się jak prawidłowo przygotować narzędzie do pracy i operować nim. Poznali także biomechanikę koszenia i znaczenie synchronizacji pracy nóg, rąk i oddechu. W czasie warsztatów uczestnicy mogli też poznać zalety tworzenia kwietnych łąk, jako alternatywy dla uciążliwych trawników w przestrzeni miast i we własnych ogrodach.
Dlaczego kosa tradycyjna jest lepsza od kosiarki spalinowej?
Wymaga niewiele zachodu; nie psuje się, nie potrzebuje paliwa, smarowania, przeglądów, wymiany części. Jeśli o nią dbać, posłuży nawet kilkadziesiąt lat.
Nie hałasuje, nie zanieczyszcza środowiska, nie płoszy zwierząt. Szanse na poważne uszkodzenie zwierzęcia, które znalazło się na naszej trasie koszenia, są znacznie mniejsze, niż w przypadku mechanicznej kosiarki. Jest też bezpieczniejsza w użyciu – unikamy ryzyka fruwających kamieni, sproszkowanych psich kup i innych atrakcji.
Pozwala na znacznie większą precyzję, a w rękach sprawnego użytkownika pracuje szybciej niż jakikolwiek jej mechaniczny odpowiednik. Obcięte ostrym jak brzytwa ostrzem rośliny są mniej podatne na wysychanie; sam pokos jest dużo lepszej jakości i może zostać użyty do karmienia zwierząt czy wysuszenia na siano, co w przypadku „kosy spalinowej” bywa problematyczne.
Pozwala cieszyć się zrównoważoną, angażującą wszystkie grupy mięśni aktywnością fizyczną na świeżym powietrzu, a rytmiczna praca nóg i rąk zsynchronizowana z oddechem sprzyja wyciszeniu i psychicznemu odpoczynkowi. Człowiek nie jest tylko silnikiem – każda część ciała i duszy musi współpracować w równowadze. Trawa wilgotna od rosy, brzęk metalu o kamień, delikatny świst ostrza poruszającego się w ciszy poranka, rytmiczne ruchy ciała, zsynchronizowany oddech, płynący spokojny umysł – wszystko to sprawia, że koszenie staje się medytacją w ruchu.